Nie bez pewnego wzruszenia, odkrywam swoje stare pamiętniki.
Masa wspomnień wydobytych z zakurzonego kartonu. Każdy zapisek to rasowy wyciskacz łez. Widzę, że zapisywałem każde ze swoich najintymniejszych i najgłębszych przeżyć. Z zapałem notowałem również ważne wydarzenia epoki, którym przyglądałem się z ukrycia.
27 stycznia 2009:
"W sklepie za przystankiem kg marchewki 1.50 zł."
Albo 12 Luty 2010:
"Czosnek 90 gr. za sztukę".
Tutaj jest już trochę dramatycznie, marzec (nie wymieniono dnia) 2012 :
(niemal nieczytelne pismo)
"Nawaliło mi ogrzewanie".
A to już naprawdę poruszające - 10-11 Kwiecień 2012:
"Śniło mi się, że mam ubezpieczenie".
Ach, stare dobre czasy!
Choć z drugiej strony nic się nie zmieniło.
Choć z drugiej strony nic się nie zmieniło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz